Mamy piękną część roku. Dziś nastał okres, gdy masowe mordy na świnkach i patroszenie portfeli, wszystkim uchodzą na sucho, ciesząc przy tym mordę niezmiennie. Nastała jesień, polska "złota" jesień.. Czyli czas gdzie już nie biegami swoiście po polu, tylko siedzimy w cieplutkim zaciszu domowym i oglądamy masę filmów. Ode mnie kilka zrecenzjowanych filmów na Dzień dobry.
Tytuł: Ćierń / Splinter (2008)
Reżyseria: Toby Wilkins
Scenariusz: Toby Wilkins, Ian Shorr, Kai Barry
Gatunek: Horror
Wiele produkcji amerykańskiego pochodzenia nie wykorzystało do końca swojego potencjału oferując nam filmy niższych lotów. Tym razem macki "niedorobionego" filmu oblazły ideę siedzącą w głowie młodego, debiutującego, reżysera. Mimo że to debiut i w owej produkcji można dopatrzeć się wiele chwytów z amatorskiego wykonania i koncepcji, to jednak zawiodłem się , bo moje oczekiwania jak widać przerosły możliwości reżysera.
Nic bardziej mylnego, fabuła zasługuje na bardziej ambitniejsze wykonanie, a opowiada ona o czterech bohaterach, których drogi ze sobą się skrzyżowały. Jak zwykle to bywa w amerykańskich horrorach, coś tam musiało się popsuć w samochodzie, by nasi bohaterowie musieli dotrzeć do stacji benzynowej. W wielu horrorach, taka stacja jest tylko wyznacznikiem dla bohaterów grających w filmie, bo co może zdarzyć się na odludnej, amerykańskiej stacji benzynowej z dala od miasta? Jednak gość odpowiedzialny za ową produkcję, poszedł ku przestrodze. Tym razem stacja benzynowa nie będzie tylko miejscem do zatankowania samochodu i skorzystania z toalety przez piękną cytatą blondynkę. To miejsce oferujące niezbyt wiele metrów kwadratowych, będzie polem do manewrów reżysera. Jak cała czwórka aktorów dotrze na ową stację, przekonają się, co takiego niezwykłego może kryć to miejsce i jednocześnie stanowić ich miejsce do przetrwania. Ktoś, a raczej coś, ich obserwuje i jest podatne na ciepło...
Horrorek
mógłby być bardzo dobrą debiutującą produkcją wyznaczającą nowe
standardy w kinie amerykańskich straszydełek, ale tak nie jest, wiele
błędów przyczyniło się do tego, aby uznać nieco inaczej. Przede
wszystkim warto "narzucić" się na grę aktorską. z pozoru wygląda dobrze,
lecz postępowania aktorów mogą co najmniej śmieszyć. Wyobraźcie sobie
scenę, w której jednemu z bohaterów trzeba odciąć rękę, mimo iż
znajdujecie w pobliżu mały nożyk budowlany (do cięcia płyt gipsowych)
przyczyniacie się do owej "operacji"? Tak myślałem, mimo tego jeden z
bohaterów postanawia to zrobić, małym tępym nożykiem, myśląc , że uda mu
się przeciąć kość. Ku naszemu zdziwieniu, ofiara tego zdarzenia nie za
bardzo reaguje na to emocjonalnie...
Kolejny element jaki denerwował,
to praca kamery. Gdy robiło się gorąco na ekranie, a akcja parła do
przodu, miałem wrażenie, że operator kamery ma ADHD.
Cała reszta
wypada całkiem nieźle, efekty specjalne jak i charakteryzacja zasługują
na barwa. Cieszy mnie fakt, że reżyser nie wykorzystał efektów
komputerowych 3d, bo mielibyśmy gniota na miarę produkcji wideo, o
bardzo niskim budżecie. Co ciekawe produkcja pozostawia dużo lukę
fabularną, która może być wytłumaczona na wiele sposobów.
Podsumowując:
Młody reżyser serwuje nam niskobudżetową produkcje, przyprawioną o
ciekawą fabułą, lecz nie do końca wykorzystaniem swojego potencjału.
Strona techniczna (poza ruchami kamery) jest wykonana perfekcyjnie.
Spodziewajcie się raczej lekkiego horrorku, którego można spokojnie
obejrzeć wpieprzając kilogramy popcornu.
OCENA: 6.5

Reżyseria: Gadi Harel, Marciel Sarmiento
Scenariusz: Trent Haaga
Gatunek: Horror, Drama
"Każde pokolenie ma swoją historie,
o koszmarze dorastania"
o koszmarze dorastania"
W horrorach widziałem już naprawdę sporo, ale obraz Gadiego Harella należy szczególnie odnotować. Dlaczego? Bo sama konwencja pokazuje solidnego faka wszystkim innym horrorom, za tak konsekwentne podejście do tematu.
Mamy dwóch bohaterów. Jeden zwyczajne szkolne emo,
zakochany po uszy w dziewczynie, której zdobyć nie może. Oraz drugi
bohater, wierny i niezawodny kumpel tego pierwszego. Obaj są
pośmiewiskiem szkoły i raczej trzymają się na uboczu. Pewnego dnia
chłopcy postanawiają pójść na wagary. Przecież nikt w szkole nie
zauważy, że zniknęło dwóch frajerów? Zatrzymują się w starym i ponurym
szpitalu psychiatrycznym. Gdy okazuje się że jest on opuszczony,
postanawiają go dokładnie zbadać. W szpitalnych podziemiach odkrywają
coś bardzo niepojącego, mianowicie - przykutą do łóżka, nagą, ładną
dziewczynę. Choć owe "znalezisko" wygląda na nieżywe, okazuje się, że
jednak oddycha i reaguje na dotyk. Młoda, ładna, naga, przykuta do łózka
dziewczyna, spełnienie marzeń faceta? Dla faceta na pewno nie, ale dla
młodych licealistów pod wpływami hormonów, tytułowa "dead girl" stanowi
obiekt "wylania" swoich młodzieńczych fantazji, czyniąc ją swoją
niewolnice do spraw seksualnych.Wówczas okazuje się, że latencja
zaczyna... gryźć. Dochodzi do tragedii.
Lecz film nie daje
jakiegoś solidnego kopa w rodzime klejnoty, mnie się osobiście podobał.
Wszechogarniający, przytłaczający i niezwykle gęsty klimat, aż wylewa
się strumieniami. Sama konwencja kupiła mnie z miejsca. Jest to jeden z
tych filmów którzy wielu znienawidzi, a wielu pokocha. Samemu reżyserowi
należą się brawa za podjęcie takiej tematyki w świecie kinowej grozy.
Obraz ten jako z nielicznych w gatunku, posiada moralną wartość.
Reżyser umiejętnie operował napięciem, stawiając widza momentami w dość
nietypowych sytuacjach. To w filmie okaże się, kto zachowa zimną krew, a
kto ulegnie hormon i chorym fascynacją, który z chłopaków okaże się
psycholem i ofiarom swoich erotycznych doznań, a który zachowa choć
iskrę rozumu. A może ulegnie presji koledze? Wartości wypisane jak na
dłoni, po seansie nie trudno wyłapać choć jednej z ich.
Film
można przypisać do gatunku "torture porn" choć raczej bliżej mu do
dramatu niż undergrudowych produkcji z pokroju TP. Nieźle
wyreżyserowany, z dość oryginalną konwencją na tle dzisiejszych teen
horrorów. Daje solidne 7 za korzyści moralne płynące z filmu. Przecież w
horrorach to taka rzadkość...
Tytuł: [Rec] 3: Geneza (2011)
Reżyseria: Paco Plaza
Scenariusz: Paco Plaza, Luis Berdejo
Gatunek: Horror
Póki śmierć nas nie rozłączy...
No i w końcu obejrzałem z lekkim opóźnieniem, ale nie było wcześniej okazji na wypożyczenie filmu, jestem kilka godzin po seansie i film oceniam spokojnie na 6, dlaczego tak słabo?
Osoby, które choć trochę zagłębiły się w kino grozy, za pewnie kojarzą hiszpański fenomen, który w 2007 roku wszedł na ekrany polskich kin. [Rec] odniósł sukces poprzez realizm jaki ukazywała kamera kręcona z ręki, a na niektórych scenach można było się solidnie przestraszyć. Druga cześć była podobna, tylko, że za kamerę chwycił oddział specjalnych żołnierzy S.W.A.T, który miał za zadanie sprawdzić co wydarzyło się w kamienicy, którą znamy z poprzedniej części. Koszmar rozpoczął się na nowo, a produkcja podobnie jak pierwsza część posiadała realizm i nastrój, którego nie można było doświadczyć w innych współczesnych horrorach. Po sukcesie tych dwóch części reżyser nakręcił kolejną, tym razem prequel, lecz fanów dwóch poprzednich części czeka nie mały szok...
Akcja [Rec] 3 Genezis przenosi nas w nieco inne miejsce niż stara
kamienica, w której doszło do epidemii. Jesteśmy na ślubie dwóch
głównych bohaterów, a początkujące sceny oglądany z perspektywy jednej
kamery, i tu pojawia się jedna z największych wad owego horrorku, jak
wcześniej wspomniałem oglądamy tylko POCZĄTKUJĄCE sceny, reszta filmu
jest nakręcona standardowo, a twórcy postanowili dodać nawet ścieżkę
dźwiękową do swojego "dzieła". Za pewnie się domyślacie, że film jest
pozbawiony jakiegokolwiek realizmu i klimatu, a wszystko to co
widzieliśmy w innych produkcjach z pokroju Zombie Movies zobaczymy także
w tej części [Rec]. Osoby, które przestraszyły się na dwóch poprzednich
częściach, na tej nie poczują nawet ciarek na plecach. Pico Plaza
(reżyser filmu) zboczył nie co z ścieżki i poszedł w inne ślady,
dlatego, że [Rec] 3: Genezis jest sieczką, a na ekranie oprócz zombiaków
wylewają się coraz to większa ilość hektolitrów sztucznej krwi, zresztą
scena z udziałem pięknej panny młodej, która dumnie dzierżyła w rękach
piłę mechaniczną mówi sama za siebie. To Zombie Movies z elementami
gore, aż trudno uwierzyć, że film w tytule posiada słowo [Rec], bo to
mógłby być całkiem inny film, pod całkiem inną nazwą, na przykład
"Uciekająca Panna Młoda"...
Fabuła film jest prosta, na ślubie dwóch bohaterów dochodzi do tragedii,
jeden z gości zamienia się w zombi i gryzie jedną z kobiet, tak
dochodzi do paniki i rzecz jasna do zarazy. Zaproszeni goście zamieniają
się w zgniłki, a osoby, które uszły z życiem muszą przetrwać na tym
piekielnym ślubie, co gorsza szanowny pan młody stracił z oczu swoją
żonę, postanawiają siebie odnaleźć, bo to ich wielki dzień. Sami
widzicie, czasami stwierdzenie "póki śmierć nas nie rozłączy" nabiera
całkiem dosłownego znaczenia.
Jak wcześniej napisałem film jest pozbawiony klimatu i nie można się
przestraszyć na owej produkcji, choć powiem szczerze, że niektóre sceny
dość oryginalne (np. odcięcie zarażonej ręki panny młodej, oraz
zakończenie filmu) to film nic więcej nie oferuje. Mimo, że fajnie się
oglądało taką rzeź na ekranie, to muszę być wyrozumiały przy wstawieniu
oceny końcowej, dlatego, że to horror ten posiada za mało [Rec]-a w
fabule. Mam nadzieje, że Pico Plaza przy kręceniu następnej części nie
będzie zbyt podjarany filmami z pokroju gore Reasumując: opowieść o pannie młodej i panu młodym, którzy na swym ślubie są świadkami szybko rozprzestrzeniającej się epidemii. Masa krwi i latających kończyn.A wszystko to precyzyjnie wymierzone w zapchaną popcornem część klienteli, żądającą więcej cyków utaplanych we krwi.
OCENA: 6.0
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz