Wyszukiwarka

niedziela, 30 grudnia 2012

Lęk (2004) (Recenzja)



Tytuł: Lęk / Creep (2004)
Reżyseria: Christopher Smitch
Scenariusz: Christopher Smitch
Gatunek: Horror

Chorzy Doktorzy


Oryginalny pomysł i nie banalna koncepcja która stanowiła fundament danego filmidła to cechy rozpoznawcze horrorów europejskich. Często różniące się nie banalnym podejściem do tematyki znacznie różniły się od filmów za oceanu. Współczesne kino grozy to stan rozkwitu dla starego kontynentu, wiec widzowie kina niezależnego byli przyciągani jak magnes. Dla każdego coś dobrego. Jeśli lubisz wypruwające flaki, gwałty i tortury (tak jak ja) odnajdziesz się z pewnością w horrorach Francuskich. Jeśli natomiast cenisz sobie tradycyjne podejście do gatunku pokochasz te Hiszpańskie. Niestety wpływ amerykańskiej popkultury znacznie wpłynął na rewolucjonistów młodego pokolenia, a szkoda, bo kino grozy europejskie trzymały zawsze dobry poziom. Tak jak w stadzie u starego gospodarza, zawsze znajdzie się jakaś czarna owca...

Wielka Brytania nie słynie ze swoich bardzo unikatowych pomysłów na scenariusz, głównie to wynika z tego, że Anglicy lubią współpracować z hamburgerowcami. Christopher Smitch (reżyser filmu) oferuje nam filmadło o podobnym kontekście. Mało znany reżyser postanawia zadebiutować obrazem, równocześnie nie bojąc się wyjść z własną inicjatywą, ale także scenariusz opierać na sprawdzonych sposobach.

Młoda dziewczyna późną nocą trafia na stacje metra. Zmęczona imprezą zasypia. Budzi się po krótkim czasie, ku jej zdziwieniu zostaje sama w londyńskim metrze. Wsiada do ostatniego pociągu, także opuszczonego, jednak zatrzymuje się on w samym środku ciemnego tunelu. Wkrótce daje sobie sprawę, że ktoś, albo raczej coś ją obserwuje i nie zamierza mieć dobrych zamiarów.

Uwierzcie mi, bądź nie początek filmu nie sprawił mi totalny opad szczęki, choć zapowiadało się ciekawie. Dialogi śmieszne i trudno było mi nie oprzeć się wrażeniu, że oglądam komedie, a nie horror. Wiele razy wymiana poglądów i zdań słownych przez bohaterów sprawiły, że pojawiał mi się kilkakrotnie banan na mordzie. Głównie niektórzy aktorzy, a raczej ich bezmyślne postępowanie, które jest współczesną zarazą kina grozy na papierach scenariusza. Cały czas miałem wrażenie , że reżyser zaprosił do siebie aktorów o słabo rozwiniętym irolazie inteligencji, albo scenarzysta nie grzeszył inteligencją? A może jedno i drugie? Mhm.

Stara reguła powiada: im dalej w las tym więcej drzew, jednak w tym przypadku jest na odwrót. W połowie filmu , dzieło Smith'a nabrało prawdziwych rumieńców i znacznie podwyższyło moją ocenę stosunku do tego straszydełka. Pomijając fakt, że sami bohaterowie filmu pchali się na śmierć, poza tym było całkiem solidnie. Nastawiałem się jednak na typowe kino nastrojowe, wszak takich elementów jak na tą odmianę horroru nie brakuje, to jednak przeważają sceny gore, a głównie to zasługa mody na tworzenie takich filmów z tego pokroju. Efekt "jump'a" zaznacie tylko kilka razy, więcej razy na waszej twarzy pojawi się obrzydzenie jeśli należysz do wrażliwej klienteli, niż potencjalny strach przed tym czymś co czaji się za rogiem i wyskoczy na główną bohaterkę.

Pomysł nie jest zły i potencjał reżysera daje o sobie znać w ostatnich 25 minutach filmu. Maszkara, która urządza sobie polowanie na naszych bohaterów jest przedstawiona w bardzo ciekawym świetle, aż chce się dowiedzieć więcej informacji na jego temat, więc sam nie mogłem doczekać się finału tej masakry. Oczekiwałem solidnego kopa w klejnoty ze strony producentów, opadu szczęki lub cokolwiek, a końcówka filmu sprawiła, że nie doczekałem się nawet lekkiego plaskacza. Dlaczego? Zakończenie filmu jest takie jakby go nie było, więc gdy ujrzałem napisy końcowe, to długo nie mogłem uwierzyć, że film się skończył. Zatem nie oczekujcie jakiś wyjaśnień lub powodów, dlaczego to wszystko się odbyło. Reżyser w czasie seansu daje nam wskazówki które na własny sposób należy zinterpretować i sami odpowiedzieć sobie na nurtujące nas pytania. Widać tu wyraźnie inspiracje Thrillerów jakie wyszył spod ręki Stanleya Kubrick'a. Empatia do potworka? Doszukując się w nim jakiegokolwiek człowieczeństwa? Namiastki tego, że to coś było kiedyś takie jak my? No dobra, dobra super, ale to już wszystko gdzieś widziałem...

Reasumując. Pod koniec filmu reżyser chce się zabawić widzem, lecz nie za bardzo dobrze mu to wychodzi. Powodów jest kilka mi.n dlatego, że operuje on dość oklepana koncepcją, albo ma zbyt mądre zabawki... Jeśli szukasz porządnego horroru sięgnij po coś z wyższej półki. A horrorów Europejskich na lepszym poziomie znajdziesz poza granicą Wielkiej Brytanii, podróżując np. do Francji, albo Hiszpanii. "Lęk" to raczej lekkostrawny horrorek o którym szybko zapomnę, a szkoda, bo zabawa w doktorów nie była takim złym pomysłem...

OCENA: 7.0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz