Wyszukiwarka

sobota, 9 lutego 2013

Dzieci kukurydzy (1984) [Recenzja]



Tytuł: Dzieci kukurydzy / Children of the corn (1984)
Reżyseria: Fritz Kiersch
Scenariusz: George Goldsmitch
Gatunek: Horror

Lubię płatki kukurydziane


Ile dziecko może mieć lat, aby mogło "zginąć" w filmie? Szerokie spectrum patroszenia małych aktorów, to bardzo niewygodny temat dla twórców, nie tylko tej kinowej grozy. Wszak, wszystkie teen slashery. gdzie grupa nastolatków pada ofiarą psychopatycznego mordercy, to temat, wydawało by się, masowo eksportowany. Śmierć małego smarka w kinowej grozy, nie jest niczym nowym, jednak aby nie wzbudzać za dużo kontrowersji wokół siebie, twórcy stawiają na sprawny montaż. Pamiętna scena z francuskiego gore "Blady Strach", kiedy to 8 latek zostaje zabity przez "tego kogoś wysokiego i z gazrurką onanisty", jego biedne zwłoki w postaci denata widzimy dopiero w następnym kadrze, zaś sama śmierć nie jest pokazana. Podobnie jak orki w książkach fantasty czy filmach, stanowią raczej obiekt swoistych "chłopców do bicia", zważywszy na popularność slasherów na rynku, można to samo wywnioskować po .... dzieciakach. Nie znasz dnia ani godziny. Dorośli się doigrali, teraz to dzieci zaczną mordować. Niezła alternatywa dla widza zmęczonymi teen slasherami? Sami oceńcie...

Ostatnio na moim blogu, pisałem wiele o Kingu, zastanawiam się czy czasem nie otworzyć jakiegoś sezonu, coś w rodzaju "Miesiąc z Kingiem". Tak czy siak, w moje łapska trafiła kolejna jakże intrygująca perełka z lat 80's. Pamiętam ją bardzo dobrze z dzieciństwa, kiedy to jeszcze jako smark, z uśmiechem na twarzy oglądałem poczynania moich "rówieśników", i podobnie jak moi starsi bracia oglądając w telewizji boks, wydawałem z siebie podobnie dźwięki, coś w stylu "Dołóż mu! Dorośli to zuo" Trafił swój na swego..Starczy już tych wspomnień na poziomie wypaczonych demotywatorów.

Jedna z pierwszy zekranizowanych książek mistrza grozy pisanej, charakteryzuje się niezwykła dbałością o okładkowy pierwowzór. Nie od dziś wiadomo, że Stephen King, wokół swoich dzieł tworzy tą niezwykłą aurę, co potem twórcy ze wzwodem w gaciach, próbują ją przenieść na ekrany. Niewielu się to udaje, ponieważ klimat małomiasteczkowy, który bez problemu wylewa się z kartek dzieł pisanych, na ekranie zależy to w dużej mierze od twórcy, czy uda mu się stworzyć podobną aurę. Fabularnie widz ma do czynienia z młoda parą, która w bliżej nieokreślonym celu, jedzie gdzieś, przez amerykańskie bezdroża. Kilometry pustych dróg i ani jednej żywej duszy. Po całkiem sympatycznych ale szybko nudzących się dialogach, reżyser w końcu się ulitował, i w efekcie nieopodal pola kukurydzy, ni z stąd ni zowąd pojawia się zakrwawiony chłopiec, który kilka sekund później skończy niczym jeleń na leśnej drodze, odbijając się od maski samochodu. Może nasi bohaterowie już dawno zadzwonili by po policje, gdyby nie fakt, że nasz główny heros (Burt), jest lekarzem i z niesmakiem na ustach stwierdził, że gówniarzowi już wcześniej poderżnięto gardło. On i Ona postanawiają wziąć sprawy w swoje ręce, i udać się do najbliższego miasteczka, by poszukać wsparcia i pomocy. Niewiedzą, że trafią do Gatlin - miasta w którym niema już dorosłych, są jednak dzieciaki, którzy w polach kukurydzy tczą swojego bożka kierując się chorymi ideologiami. Już przestane.W odkrywaniu fabuły nie będę Wam przeszkadzać.

Momentami do cna amatorszczyzna i tępe dialogi, ale co się dziwić? W końcu 90% aktorów grających w tym filmie to dzieciaki. Jednego nie można z pewnością odmówić - klimatu. Kukurydzana scenografia i niezwykle przygnębiający klimat oraz wyjątkowa i specyficzna małomiasteczkowa atmosfera. Oklejony tasiemcami kinofil kolejny raz spotyka się z filmidłem, który kiedyś robił wrażenie, a dziś może zwyczajnie śmieszyć. Wówczas niewiele było oryginalnych straszydełek. Dominacja slasherów była na wyraz zauważalna, wtedy straszono psychopatycznymi mordercami (Freddy Kruger, Jason, Leatherface), a Childern of Corn na podstawie książki, stanowiło niezła alternatywę, a dla widza obiektem niepokoju, stawały się dzieci, nie żaden zamaskowany psychol z rodem kiczowatych slasherków. Alternatywę udało się osiągnąć, klimat odczuwalny, teraz pozostaje poklepać po plecach twórców i odwdzięczyć im się w formie zakupionego egzemplarza DVD. Po głębszej rozkimie doszedłem jednak do wniosku, że film raczej dla sentymentalnych i dla tych którzy cenią sobie klimaty horrorów lat 80's, oraz dla zagorzałych fanów twórczości King'a. 

Biorąc po uwagę ostatnie zdania czwartego akapitu, jestem skłony wystawić ocenę bardzo dobrą. Klasyka pełną gębą, w którym to oryginał stanowi masowy obrzęd sentymentalnych kinofilom. Kolejne części stanowczo żerują na popularności filmowego pierwowzoru, a klimat się zatraca. Kilka z nich stanowi niezłe uzupełnienie serii, jednak gwarantuje wam, że po seansie będziecie mieć czerwone czoło od facepalmów.

Z filmidłem tym miałem wielokroć do czynienia, ale sobie odświeżyłem na potrzeby bloga kierując się trochę sentymentem do horrorów lat 80. Mój zakrapiany krwią entuzjazm, pozwolił mi, aby jednak Wam polecieć owe dzieło. Może ktoś z Was doceni specyficzny klimat, jeśli jednak tak się niestanie możecie mi nawrzucać mailowo albo pobić na ulicy. Jeśli mnie znajdziecie. 

OCENA: 8.0

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz