Wyszukiwarka

sobota, 16 lutego 2013

Z innej Beczki: Oldboy [Recenzja]



Tytuł: Oldboy (2003)
Reżyseria: Chan-wook Park
Scenariusz: Joon-hyung, LimChan-wook, ParkChun-hyeong...
Gatunek: Thriller


Majstersztyk

Nie jest łatwo być "Indie" w świecie filmów. Zważywszy na fakt, że wszystko zostało już "powiedziane". Chwała za to rewolucjonistą, którzy mimo tego tworzą coś niebywałego, gdzie inny się zarumienią, a reszta poklepie po plecach. Motyw zemsty wydaje się być banalny i niezwykle masowym wątkiem w tej branży. No bo przecież, nawet widz niespecjalnie interesujący się kinematografią, potrafiłby bez problemu wymienić kilka filmów z motywem zemsty. Koreański Oldboy opowiada właśnie o motywie zemsty. Zemsty, która przyjdzie z trudem, ale niezwykle usatysfakcjonuje. Przed Wami film, który zasadzi Wam solidnego kopa w ryj, pomijając klejnoty. Mnie osobiście film zaskoczył i jak szmatą powycierał mną podłogę. Łamie wszelkie konwencje i wszystko co do tej pory widzieliście. Dzieło które obejrzałem dziesiątki razy i obejrzę drugie tyle. Przed Wami Oldboy, najbardziej oryginalny film o zemście. Nie byle jakiej zemście..

Gdy ktoś pyta mnie, jaki jest najlepszy film, który obejrzałem, uśmiecham się cicho pod nosem i odpowiadam - Oldboy (2003). Nie żaden klasyk w stylu "Wściekłych psów" czy "Pulp Fiction" ale własnie Oldboy. Przy żadnym innym filmie nie odczuwałem takich silnych emocji, a długo po seansie siedziałem sam w pokoju z gębą rozdartą niczym 6-latek widzący pierwszy raz w życiu gołą babę na okładce jakiegoś taniego świerszczyka. I może ktoś na wrzuci mi za duży obiektywizm, ja wiem swoje. Oldboy to film który wali w mordę bez ostrzeżenia...

Zejdźmy jednak na ziemie. Czym tak właściwe jest te Południowo- Koreańskie filmidło? Historia nakreślona przez Chan Woon Parka(reżyser) jest na wyraz prosta i cholernie banalna. I w tym tkwi właśnie fenomen, z pozoru jakże oklepana tematyka przeradza się w coś niezwykłego. a wszystko się to dzieje na oczach widza. Oś fabularna toczy się wokół pewnego mężczyzny, który z niewiadomych przyczyn przesiedział 15 lat w wiezieniu. Po tylu latach, zostaje on jednak uniewinniony z bliżej nieokreślonej przyczyny. Facetowi jednak doskwiera ciekawość i wielka niewiadoma kłębiąca się w jego duszy. Kto go wsadził na 15 lat do paki? Dlaczego to zrobił? Kim był ten człowiek? Odpowiedzi nie przyjdą łatwo, a finał może wbić w fotel nawet najbardziej zakłamanego widza.

Tym czym jest Oldboy, trudno jednoznacznie określić. Fabularnie mamy do czynienia z thrillerem przepełnionym po brzegi nieustannym napięciem. Obeznany kinofil wychwyci tu dramaturgie, pojawią się nawet sekwencje kung-fu, charakterystyczne dla kina azjatyckiego. Gatunkowo trudno te wybitne dzieło wsadzić do jednej szuflady. Kreacja głównego bohatera także ma barwę specyficzną. Początkowo sami nie wiemy kim jest main hereos. Nie widać tu nawet przesadnej amerykanizacji, bohater nieprzypadkowo nie jest podstarzałym gliną, łykający tabletki przeciwbólowe i czekający jak na zbawienie, aż w mieście pojawią się gwałciciele, bandyci itp. Bohater gra tu pierwsze skrzypce, na jego podstawie zweryfikujemy wiarygodność jego osobowości,a finalnie zdecydujemy czy zasłużył na miano tego dobrego. Duża tu zasługa samego reżysera, który z kinem obcuje w podobny sposób. Wspomniany wcześniej Chan Woon Park odpowiedzialny jest za całą trylogie zemsty. Oldboy należy właśnie do tej trylogii. Filmy nie są specjalnie ze sobą powiązane (poza wątkiem - Zemsty), a w bibliotece znajdują się takie dzieła jak "Pan Zemsta" i 'Pani Zemsta". Tutaj apel do fanów Oldboya - jeśli film Wam się spodobał, wyżej wymienione tytuły z pewnością spełnią Wasze oczekiwania. Każdy film z Trylogii Zemsty opowiada o zemście, ale każda z nich jest inną interpretacją samego reżysera. I znów kieruje się obiektywizmem - Oldboy jest najlepszą z nich.

Film cholernie długo zapada w pamięć, jest jedno z nielicznych, o ile niejedyny, z filmów (a wierzcie mi, było ich naprawdę mnóstwo) który wywołał u mnie takie emocje. Wzrusza, szokuje, przeraża wiarygodnością, a jednocześnie skłania do refleksji. Po mimo iż Koreański, nie widać w nim jakiś odniesień kulturowych, który europejski widz mógłby nie zrozumieć. Jest to dzieło opowiadające przede wszystkim o człowieku i całej jego spaczonej naturze. Tym się cechuje film - prawdziwością i oryginalnością przekazu.

Podobno, ma powstał amerykański odpowiednik Oldboy'a(sic!) mimo, że cenię Samuela L.Jacksona (tak, zgadliście, wstępna obsada już jest) to nie napawam się optymizmem. I jeśli faktycznie newsy nie okażą się plotką, wybuduje sobie stalowego bożka i zacznę się do niego modlić o drugie World Trade Center.

Mam słabość do kina azjatyckiego, które w przeciwieństwie do kina amerykańskiego, jest odważniejsze głównie za sprawą obyczajności. To film, który sporo namieszał, ale docenili go krytycy. Toteż przez ostatnie laty kino azjatyckie świeci prawdziwe triumfy. Konwencyjnie przebija wszystko co Tarantinowskie (sam Quentin Tarantino tak uznał) i wszystko inne co do tej pory widzieliście. Dla mnie kultowe filmy choć nieśmiertelne, gdzieś przepadły, dlatego Oldboy to najlepszy film jaki widziałem. Jeśli recenzją Was zachęciłem, ja także będę usatysfakcjonowany. Dostaniecie solidnego kopa w ryj i to bez ostrzeżenia. Wilk syty i owca pełna. I tą piękną puentą wypadałoby zakończyć.

OCENA: 10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz