„Nienawiść zaślepia, gniew ogłusza, a ten kto pragnie zaspokoić żądzę zemsty, może przypadkiem napić się goryczy”
Zemsta, jak to łatwo powiedzieć, wbrew pozorom jeszcze łatwiej ją dokonać. Wystarczy jeden impuls w naszej głowie, abyśmy chwycili za ostry nóż kuchenny i wymierzyli sprawiedliwość na własny sposób. Jak gdyby policji, sądów, nie było. Tylko tego pragniemy, żeby się zemścić, bo nic innego nam nie pozostaje. To jak ulga, kojąca nasze serce. nieważne nad kim chcemy przelać swój słodki smak zemsty, liczy się tylko to, że jest ona pozbawiona wszelkiej moralności, zupełnie tak jak my, ale w dzisiejszych czasach kogo stać na moralność?
Filmy o zemście to towar masowo eksportowany w kinematografii. Wystarczy aktor, który umie się bić, jakaś historyjka, dajmy na to o zamordowanej żonie, oprawcy którego oczywiście nie ukarano. I film mamy gotowy. Ileż to już takich produkcji powstało? To przepustka dla młodych rewolucjonistów, którzy chcą jakoś się odnaleźć na tym coraz bardziej bezlitosnym rynku pracy. W latach 70-tych, 80-tych było to do przełknięcia, dzisiaj takie filmy to przeważnie nisko budżetowe produkcje, lub zapomniane gnioty, którymi doświadczony kinofil nie chce sobie zaprzątać głowy. Dzisiaj trzeba naprawdę dobrych i oryginalnych pomysłów, by stworzyć film o zemście, bo żyjemy w takich czasach, kiedy już wszystko widzieliśmy. I na tych oryginalnych ideach będę się skupiał w poniższym artykule. Jeśli ktoś myślał, że opisze tu filmy pokroju Seagala, to w tym momencie powinien przestać czytać. Pozostałych zapraszam do lektury. Rzekłem.
„[...] nawet w zemście musi być jakaś metoda” - Andrzej Sapkowski
Na początku cofniemy się do nostalgicznych lat 80-tych. Wówczas słowo zemsta nie było rozchwytywane przez masowych twórców, oczywiście pojawiały się takie filmy, ale nie w hurtowych ilościach. Zresztą sam Schwarzenegger wiedział, że nie raz zagra w takich ruchomych obrazkach, jako wirtuoz kina akcji (patrz - Likwidator 2013). Pamiętacie produkcje Mark L. Lester'a? Ależ banalna fabuła co nie? Były amerykański komandos, mieszka sobie spokojnie na odludziu wraz z córką z dala od miastowego zgiełku, odgłosów wybuchających granatów i przeładowanego m16, aż tu nagle pewien gościu wstawia mu ultimatum. Jeśli zgładzi prezydenta, zobaczy córkę żywą, jeśli nie, poderżną jej gardło. Dalej każdy wie jak akcja się potoczyła, więc nie będę się nad tym skupiał. Nie mniej jednak Komando to klasyka w sama sobie, która odzwierciedliła swoje piętno w kinematografii, rozpoczynając tym samy modę na zemstę w kinie . Dzisiaj taki prosty scenariusz, nie znalazłby ukojenia u widzów, którzy mają jakieś pojęcie o kinematografii
"Komando" to klasyka kina akcji. Dzisiaj jednak bardziej irytuje
Kiedy Schwarzenegger popijał wysokoprocentowe trunki gdzieś na egzotycznej wyspie, przyciągając swoim muskularnym ciałem liczne dziewoje, Robert de Niro, po raz kolejny gościł na planu zdjęciowym Martina Scorsese. Kto nie obejrzał jeszcze Przylądka strachu ten wiele nie stracił, bowiem film jakoś oryginalnie nie wypadł na tle innych produkcji. Jednak klimat, i genialna muzyka, ociekająca groza, to największe atuty tego dzieła.
Co charakteryzuje bohaterów kinowych zemst? Nie trudno przecież zgadnąć, są gotowi zrobić wszystko, i z zwykłego człowieka, przejść metamorfozę na superbohatera, gotowego uratować chociażby córkę, czy pomścić czyjąś śmierć. A nawet wrócić za światów. Seria Kruk opierająca się o mroczny desing, przekraczająca cienką granicę gatunku horror i fantasty, to pozycja obowiązkowa dla widzów, którzy cenią sobie oryginalnych oprawców. I tutaj pojawia się zasadnicze pytanie, ktoś jest tym dobrym, a kto złym? Szkoda tylko, że w następnych częściach liryka filmu nie poszła w parze z narracją.
Apropo ciekawych bohaterów. Jeśli mówimy o filmach zemsty, po prostu nie sposób ominąć bogatą i imponującą bibliotekę mistrza kiczu Tarantina. Bo przecież Czarna Mamba stała się już ikoną tego nurtu. Sam reżyser, kręcąc pierwszą część Kill Bill'a, posłużył się ciekawych chwytów, i suspensów skierowanych do widza. Co czyni zemstę oryginalną i na zimną, jaką nazwała sama aktorka Uma Thurman. Jej kreacja miała na celu przyciągnąć uwagę potencjalnemu odbiorcy. Nie bez celowo zastosowano żółty kostium, który na tle niebieskiego w scenie walki z japońskim gangiem prezentował się obłędnie. To trochę styl azjatycki, sama bohaterka dzierżyła w dłoniach długą, ostrą katanę. Japoński styl, jest ukłonem w stronę samurajskich filmów. Wielka broń, jasny strój, płeć piękna to także elementy charakteryzujące japońską popkulturę w tym mangę i anime.
Najsłynniejszy odwet Tarantina i rzeź w stylu japońskim
Kill Bill vol. 1 to na dzisiejsze czasy geniusz, prowadząc widza, w niepokojący nastrój. Było by to zbyt banalne gdyby finałowa scena walki z tytułowym czarnym charakterem rozegrała się w pierwszej części. Zatem Czarna Mamba musi pierw iść po trupach. Potem pokonać sub bossa, iść po trupach, kolejnego sub bossa, i na końcu danie główne. Krew leje się strumieniami, tylu ludzie trzeba zabić, by doczekać się tej jednej ostatniej sceny walki, która niestety nie jest już taka epicka jak miało to miejsce wcześniej. Zemsta na tym polega. Liczy się końcowy efekt.
„Jazz to zemsta Murzynów na białych za niewolnictwo” - Janusz Wiśniewski
Nic nas nie powstrzyma, by wymierzyć sprawiedliwość na tej jednej osobie, nawet gdyby to była cała armia, kryjąc naszą impotencje w umyśle. Jak się okazuje fenomen Komanda ma się nadal dobrze. Przenieśmy się na chwilę do Azji. Tam słowo zemsta ma co najmniej kilka znaczeń. Jeśli ktoś z was reagując na tytuł Oldboy drapie się po genitaliach (tak jak ja gdy słyszę tytuł Zmierzch), powinien spalić się ze wstydu. Doskonały film definiujący na nowo pojęcie odwet. Produkcję koreańskiego filmowca Chan-wook Park'a wstawiam ponad przeciętność. W nim wszystko, może wydawać się iluzją. Główny bohater trafia w niewyjaśnionych okolicznościach do więzienia na 15 lat. Gdy wychodzi na wolnoć, pozostaje mu w jego marnym już bez wartościowym życiu tylko jedno. Zemścić się. Ma na to 5 dni. Jak się okazuje antagonizm w kinie, może przybrać nieoczekiwany suspens. Trylogia Zemsty opowiadająca 3 różne historie to teoria ewolucji odwetu w kinie. Tej najbardziej niezwykłej ewolucji.
Trylogia "zemsty" to najbardziej oryginalna zemsta w historii kina
Zemsta wcale nie musi przybierać poważną narracje. Wróćmy do Tarantina, a konkretnie do Bękartów wojny. Mistrz kiczu przedstawia faszystowskie podboje Hitlera w nieco krzywym zwierciadle. Groteskowa koncepcja skupia się na żydach, którzy brew pozorom nie chcą zakończyć swoją egzystencje na roku 45-tym. Wymierzając sprawiedliwość w kinie faszystom. Zresztą ta scena to istny marianż gatunkowy, i jedna z najlepszych jaką nakręcił Tarantino.
Kto powiedział, że wymierzenie sprawiedliwości musi przypaść dorosłemu człowiekowi? Powracając do swojej naturalnej formy bracia Coen w Prawdziwym męstwie serwują nam wzruszającą opowieść o odwadze i nie przebaczaniu. Dziki zachód to idealne miejsce w którym każdy może chwycić za gnata i pomścić czyjaś śmierć. Przypomniały mi się liczne japońskie mangi, w których to bachory są potencjalnymi oprawcami. Nie są one zdemoralizowane, i niehumanitarne. Szkoda tylko, że tak mało twórców decyduje się przenieść je na ekran.
Ludzie, którzy decydują się na zemstę często nazywani są psycholami z prawdziwego zdarzenia. Jednak nikt w czasie dokonywania krwawego odwetu o tym nie myśli, tym bardziej osoba, działająca pod wpływem tego impulsu. W czasach których oczekujemy sprawiedliwości, lepiej ją samą wyegzekwować. Przeszłość pokryta mrokiem, a nikt przecież nie może żyć bez przeszłości. Nic nie daje większej satysfakcji niż ujrzenie ofiary własnego sumienia.
„Jako motyw zemsta jest o wiele bardziej przewidywalna niż ambicja” - Hal Duncan
Wcale nie musi być tak, że przesłanie filmu jest podawane prosto na tacy. Reszta zależy od własnej interpretacji danego obrazu. Taksówkarz to poniekąd film o zemście. Naszym, oczom ukazuje się bohater nie przeciętny, pretensjonalny, z jaraną psychiką przez wojnę w Wietnamie. Jednak o własnych poglądach, w tym brudnym, pełnym korupcji, prostytucji i zdrady, świecie. Main heros, zemści się czyniąc, a raczej próbując aby ten świat stał się przez chwile lepszy. W "Ojcu chrzestnym" za każdym razem kiedy ktoś ginie, pojawiają się w różnych pomieszczeniach pomarańcze. Jednak od nas zależy jak to odbierzemy.
Jeden człowiek, przeciwko całemu światu. "Taxi Driver" z genialną rolą De Nira
Filmy o zemście, powstawały i nadal będą powstawać. Jednak żadna z nich nie będzie już taka sama. Od tego nurtu można oczekiwać tylko jednego oryginalności, bo nikt przecież nie będzie oglądał to samo. Gościa z dwoma mini gunami, urządzającego istną rzeź w bogatym apartamencie. Te wymiociny wszystkim już się przejadły. Zaryzykuję stwierdzeniem, że takich produkcji będzie coraz mniej. Imersja pomiędzy oprawcą dokonującego krwistego rewanżu, a potencjalną ofiarą, to element najmniej katowany przez twórców. I na ten aspekt liczę w przyszłości. Na koniec mała rada. "Kiedy zdecydujemy się kogoś zabić, pamiętajmy, żeby zrobić to tak, aby nie obawiać się zemsty". Rzekłem