Wyszukiwarka

środa, 20 listopada 2013

Martwe zło (2013) [Recenzja]

Tytuł: Martwe zło / Evil dead (2013)
Reżyseria: Fede Alvarez
Scenariusz: Rodo Sayagues, Fede Alvarez
Gatunek: Horror

Krwawo i żwawo

Trzeba być naprawdę wrednym, aby wcisnąć ludziom nowatorski pomysł i nazwać go po latach kultowym. Do osiągniecia takiego szczytnego celu wcale nie trzeba mieć większego doświadczenia. Wystarczy być onanistą filmowym, fanem komiksów, mieć w szafie zapas gumy balonowej turbo, kumpla który sypnie Ci groszem w sytuacji krytycznej, oraz pomysł jak do siebie przekonać kilku idiotów. Evil Dead miało swoją premierę w 1981 r. Od tego czasy minął szmat czasu, a niskobudżetowa groteska, ociekająca przygłupim i rynsztokowym humorem, znajdzie ujście tylko u fanów krwawego klasycyzmu i wielbicieli zapachu zdartych kaset VHS. Ale jak można być tak wrednym, aby po tylu latach od pierwowzoru, zaserwować nam remake, pozbawiony jakiegokolwiek humoru, a za główną heroinie wcisnąć dziewoje borykającą się z własnym stanem emocjonalnym? Ok, nie zrozumcie mnie źle. Było naprawdę spoko.

Jakby fabuła miała większe znaczenie dla recenzowanego szpila, najprawdopodobniej już byście o niej skrawek przeczytali. Trzeba być niezłym idiotą, aby obejrzeć najnowsze Evil dead dla fabularnej ekstazy. Tych, których już na starcie zawiodłem, mogą odejść z kwitkiem. Na fajerwerki wylatujących ze stron scenariusza, niema co liczyć. "Fabuła" to tylko pretekst do wydarzeń dziejących się na ekranie. I nikt z tego powodu nie powinien wyć w niebo głosy. Przecież pierwowzór również pod tym względem olewał widzów, czyż nie?

Z chorego obowiązku jednak coś skrobnę. Mia, jest narkomanką. Z całych sil próbuje zerwać z nałogiem. Straszy brat i kilku przyjaciół, postanawiają zabrać ją do opuszczonego domu w środku lasu, aby pomóc jej zapomnieć o codziennej rzeczywistości. Młodzi ludzie wkrótce odkryją sekret tego domu. Odnajdą ksiegę, która do życia przywróci demoniczne zło.



Doszliśmy do punktu kulminacyjnego. Najnowsze Martwe zło wcale nie wychodzi poza ramy swej gatunkowości. Co ciekawe nawet nie próbuje, a nawet nam to uświadamia. Powód oczywiście prozaiczny - ukłon w stronę kiczowatych horrorów z lat 80. W zasadzie na tym kończą się podobieństwa z pierwowzorem. Twórcy usilnie podkręcają z każdą minutą tempo, serwując nam istny festiwal gore i pokaźności filmowej inscenizacji. Calość cieszy japę, a spektakl czerwonej posoki tryskającej zewsząd jak szampany kierowców formuły jeden, wywala natychmiastowy zaciesz na mordzie. Z każdą klatka i sceną, jest więcej, mocnej i lepiej, nawet jak reszta jest cholernie naciągana jak kazanie księdza Rydzyka. Próżno szukać intelektualnych odniesień, to filmowa, bezpretensjonalna uczta i pokaz możności soczystego gore, walających się po elementach scenografii galonów krwi. Doliczcie do tego przesadnie tryskającą krew, a otrzymamy bezkompromisowy gwałt na nasze oczy, bez stosowania półśrodku. Ofkuz.


Kontrast pomiędzy pierwowzorem a remakiem jest nieunikniony. Brak czarnego humoru i przesadnych elementów fantasy, wyszły remakowi tylko na dobre. Na klasycznym Evil Dead czas odcisnął bolesne swoje piętno, i ciężko sobie wyobrazić podobną konserwatywność w wersji z tego roku. Podwaliny wersji od Raimego jednak zostały zachowane: to tylko horror od fana dla fana, nawet jeśli dysharmonia odczuwalna jest jak niedzielny ból głowy po zakrapianej sobotniej imprezie. Cieszy mnie jednak, że najnowsze dzieło Alvareza nic nie chce nam udowodnić. Fundamentalną cechą filmu jest rozrywka, nawet jeśli efekty gore wybijają się ponad wyżyny stratosfery, krzywdząc realny wydźwięk filmu. Ale przecież, czyż nie taki były pierwotne założenia Evil Dead z 1981r?. Odpowiedzcie sobie sami, nawet kiedy solidną "siódemką" wystawiam tyłek na odstrzał internetowych hejterów. Niech stracę. Apogeum efektów gore zrobił swoje. Możecie mi nawrzucać.

OCENA: 7.0

1 komentarz:

  1. Ja się narażę jeszcze bardziej. Uwaga:
    Nowe "Martwe zło" to pod każdym względem arcydzieło horroru. Najlepszy film grozy ostatnich lat, jeden z najlepszych w historii, najlepszy remake ostatnich lat i po prostu to jest to, czym w dzisiejszych czasach powinien być prawdziwy horror. Bez uciekania w groteskę, bez pseudofilozoficznych uzasadnień, po prostu czysta definicja horroru.
    Oczywiście wszystko jest moim skromnym zdaniem.
    Dziękuję za uwagę, pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń