Wyszukiwarka

piątek, 29 marca 2013

Przez pryzmat serii: Alien



Filmowy  kosmos przez wielu może być tylko kojarzony ze Star Trekami i Gwiezdnymi wojnami. Laserki, blasterki, międzygalaktyczne wojny, stacje kosmiczne i inne mało rajcowne pierdoły. Ale także w kosmosie może zrodzić się groza. I właśnie w takim uniwersum powstał słynny Alien, Ridleya Scotta. Jednak to dopiero początek, bo jak wiadomo, to tylko część wielkiej sagi która stała się ikoną nie tylko horroru, ale także filmowego Sci-fi. .Ksenomorfy, miotacze ognia, czujniki ruchu to tylko mały odsetek gromkiego uniwersum, który tworzą m.in Gry (także planszowe) , komiksy, książki i oczywiście filmy. Brakuje jedynie płatków śniadaniowych z Facehuggerem - ale i za to nie dałbym sobie ręki uciąć.

Filmowa saga charakteryzuje się różnorodnością. Do każdego epizodu podchodził inny, w pewnych kręgach znany reżyser. Postać ksenoforma, choć z góry nakreślona, z każdym filmem przybierała inną role. Przez wszystkie części (prócz prequelu) towarzyszyć nam będzie porucznik Ripley. Widz będzie świadkiem ogromnej metamorfozy, jaka przeszła główna bohaterka sagi. Miały na to wpływ wydarzenia jakie odegrały swoją role i odcisnęły swoje na wizerunku początkowo bezbronnej kobiety, jaką widz zapoznaje się w pierwszej części o podtytule "Ósmy pasażer Nostromo".


Obcy - Ósmy pasażer  "Nostromo" / Alien (1979)

Ale nie tylko rola Sigourney Weaver wydaje się  początkowo niewinna. Cała seria zaczyna się w ten sposób. Ósmy pasażer Nostromo, to owoc pomysłu znanego brytyjskiego reżysera - Ridleya Scotta. Współcześnie znany jako jeden z najwybitniejszych filmowców. W swojej zacnej wizji przedstawił kosmos w nieco innym świetle. Przypomniał nam, że to wciąż miejsce niedostępne, tajemnicze i skrywające wciąż mroczne sekrety. Na tym poletku powstał rys fabularny pierwszego Aliena, który nawet dziś wzbudza masę emocji. A wszystko za sprawą  niewiadomego sygnału, który odbiera załoga statku  kosmicznego o nazwie Nostromo. Siedmioosobowa załoga jest zmuszona zbadać źródło sygnału. Niewiedzą, że w ten sposób ściągną na siebie kłopoty, a wszystko za sprawą obcej formie życia, która dostała się na pokład statku Nostromo..

Całe zajście przewróci wszystko do góry nogami.. Rutynowy spokój zostaje przerwany, a bohaterowie staną do nierównej walki z łowcą doskonałym. Pierwsza część Aliena to bardzo wdzięczny film., dostarcza masę emocji i specyficzną grozę na tle statku Nostromo, który mimowolnie dryfuje  w przestworzach i z którego niema praktycznie wyjścia. Widz razem z bohaterami zostaje dosłownie uwieziony. No bo przecież gdzie uciekną pasażerowie Nostromo? Efekt zaszucia towarzyszy niemal przez cały seans i pomimo słabego surrrealizmu, czyni ogólną pojętą grozę czymś namacalnym, zawężając immersje między widzem.

Wizerunek obcego czyli Ksenoforma, została w pełni zaprojektowana przez  mistrza Hansa Rudolf'a Gigera, który na potrzeby filmu stworzył istną ikonę horroru Sci-fi. Od tej pory Ksenoform został przelany na karty komiksu, strony książek oraz stał się dochodowym materiałem dewelopingu, tworząc tym samym jedną z najbardziej rozpoznawalnych dziel filmowej sztuki. Obraz Rideleya Scotta  to fenomen w każdym calu. Zdobył m.in Oscara za efekty specjalne a scenę z wychodzącym małym Alienem z brzucha jednego z bohaterów, została wpisana nawet do księgi rekordów Guinessa. To tylko potwierdza fakt, że seria Alien miała wymarzony start i udało się urozmaicić grunt do powstania kolejnych części. Czapki z głów.

Obcy - decydujące starcie/ Aliens (1986)

Pomimo niebywałego sukcesu "Nostromo" na sequel  trzeba było czekać aż 9 lat. Trudno wywnioskować dlaczego, może nikt nie odważył się, albo nie miał pomysłu, jak wskrzesić ksenoforma i uwiecznić go w godnym sequelu? Jednak znalazł się ktoś taki jak James Cameron - dziś wybitny wizjoner superprodukcji, wówczas reżyser mający w swoim CV jedynie kasowego Terminatora. Może własnie dzięki żelaznym muskułom Arnolda stał się prawdziwym reżyserem kina SF. Cameron musiał mieć jaja aby niczym feniks z popiołu wyjść z swoją wizją sequela, zachowując jednocześnie klasę pierwszej przełomowej części. Toteż wydawać by się mogło, że Aliens (1986) bliżej do filmu z kanonu Sci-fi niż budzącego grozę horroru mający jedynie zarysy Scienie-fiction. W ten sposób może trochę utracono klimat słynnego Nostromo, ale ten film to istna żyła złota i najbardziej dochodowa część. W film wpompowano masę zielonych na fenomenalne efekty specjalne, zrywając jednocześnie z konwencja pierwszego Aliena.



Widz jednak nie rozstaje się z  porucznik Ripley. "Decydujące starcie" rozpoczyna się w momencie ,kiedy główna bohaterka zostaje odnaleziona po 57 latach. Zahibernowana wciąż ma w głowie przerażające sceny jakie spotkały ją i resztę jej kompanów. Ale demony przeszłości dają osobie znać i w ostatecznym rozrachunku Ripley stanie kolejny raz do nierównej walki z Obcym.
Postanowiono trochę  odejść od surrealistycznego horroru na łamach Sci-fi na rzecz bezpardonowego kina akcji. Nie brakuje oczywiście momentów grozy i klaustrofobicznego klimatu, jednakże przez lwią część seansu historia jest ukazana poprzez nieustraszonych Marines, którzy postanawiają wytępić początkowo lekceważone zagrożenie. Ripley odgrywa tutaj kluczową role, bo w przeciwieństwie od reszty, zna zagrożenie. Wizerunek ksenoforma jest bowiem masowo powielana. To iście epicka walka  pomiędzy bezbronnymi Marines a bezwzględnymi łowcami, których jest w tej części tuzin

Pomimo oddalonego szablonu narzuconego przez pierwowzór, wielu uważa że to najlepsza część z pośród całej serii. Pewne wątki jakże ważne dla całej sagi zostały umiejętnie uwiecznione właśnie w Decydującym Starciu. Kultowe czujniki ruchu pobudzające rytm serca, miotacze ognia, starcia z królową oraz słynne roboty ładunkowe w którym Ripley w końcowych scenach zasiada za sterami - to wątki które wplecione zostały w uniwersum Obcego, nie tylko tego filmowego. Wiele scen jest tu kultowych, i pomimo otwartych batalii  których daleko do klaustrofobicznego klimatu, bez wątpienia mamy do czynienia z prawdziwym klasykiem kinowego horroru i Sciencie-fiction. Siguorney Weawer zapewniła sobie stałe miejsce w Hollywood a James Cameron bez problemu mógł tworzyć kolejne ponadczasowe filmidła.To także najbardziej doceniony sequel w historii kina, otrzymując tym samym aż siedem Saturnów, dwa Oscary i jedną nagrodę Bafta. Czy wytrwalszy do tego punktu, warto zadać sobie pytanie: w którą stronę podążyła seria, czy w kierunku horroru czy rasowego Sci-fi?

Obcy 3 / Alien3 (1992)




Odpowiedź nieprzyszła tak prędko. Trudno było wówczas ocenić, czy wskrzeszenie kultowego uniwersum to odcinanie kuponów czy rychły sposób na przebudzenie ze snu odchodzącego do lamusa gatunku Horroru Sci-fi. Za opracowania filmu, uprzednio jarając się pierwowzorem, wziął się nie kto inny jak David Fincher - mistrz mrocznego kryminału. W tamtych latach mało znany reżyser. Fincher chciał powrócić do korzeni serii i widać to na każdym kroku, porzucając tym samym starcia z armią ksenoformów na rzecz odległej i niedostępnej planety, w który, jak się okaże, jest świetnym miejscem na polowanie nowego gatunku Obcego. Oś fabularna  nadal toczy się wokół Ripley, a całość ukazana jest kilkanaście lat po zakończeniu wydarzeń przedstawionych w "dwójce". Ripley wraz z kilkoma innymi bohaterami przeżyła. Jednak ich dryfujący w przestworzach statek straci panowanie i rozbiją się na odległej planecie Fiorina 161 - która okazuje się być jednym wielkim więzieniem o zaostrzonym rygorze, z dominowanym przez mężczyzn. Ripley przeżywa jako jedyna wypadek, a odnajdują ją kilku więźniów. Wraz z nią na planetę dostał się także nowy gatunek ksenoforma, który wydaje się mieć ogromna przewagę na niczego nieświadomych więźniów i w miejscu gdzie niema broni palnej ani żadnych dobrodziejstw technologicznego arsenału. Ripley pomimo niezwykłej psychicznej metamorfozy jaką przeżyła, musi się dostosować do panujących realiów męskiego i twardego świata. Wkrótce wszyscy  staną się mięsem armatnim, a jedyną nadzieją będzie zaufać Ripley, która jako jedyna zna wroga jak własną kieszeń.

Brak całej armii potworów, to niejedyny aspekt świadczący o tym, że Fincher czerpał pełnymi garściami z korzeni serii. Próbował nawet stworzyć klaustrofobiczny nastrój i efekt niemocy wobec Obcego, który z góry jako łowca ma przewagę. Zrezygnowano także z kultowych charakterystycznych smaczków, które zostały dopiero powielane w grach lub przyszłej w czwartej części. Co ciekawa Sigourney Weaver na potrzeby filmu musiała ogolić się na łyso. Poświecenie aktorskie, aby uwiarygodnić swoją postać na tle rygorystycznych warunków wiezienia, wszyło bardzo wymownie, niema nawet się do czego przyczepić, bo kolejny raz Nowo-Jorska aktorka pokazała prawdziwy kunszt aktorski i w tym aspekcie wyróżnia się na tle innych, którzy jakoś specjalnie nie błyszczą talentem. Fincher zmienił nieco aurę, zamiast futurystycznych pomieszczeń i korytarzy, mamy brudny, pełen spalenizm krajobraz, w którym ciężko znaleźć choćby mały karabin do ustrzelenia bydlaka. Ripley musi polegać na swoim instynkcie i w nieco inny sposób zakończyć koszmar raz na zawsze.

Ponieważ nie mamy wielkiego natężenia akcji w postaci walczących przeciwko sobie ludzi i głodnych bestii, efekty specjalne robią wrażenie, szczególnie skupiono się na wizerunku Ksenomorfa oraz na scenografii, która wypada w filmie nadzwyczaj ciekawie. Idealna odskocznia od futurystycznych widoków. Ponieważ to trzecia część , widać poniekąd niepotrzebną ciągnote fabularną i choć oceniam trójkę dobrze, śmiało wysuwam fakt, iż to najnudniejsza część z całej sagi. David Fincher zwieńczył trójkę w sposób mało przewidywalny, i w sumie równie dobrze na tym miejscu mógł się zakończyć żywot filmowego Aliena. My jednak wiemy, że tak się nie stało.

Obcy: Przebudzenie  / Alien: Ressurection (1997)

Na zwieńczenie trzeba było czekać 4 lata. Paradoksalnie rzecz biorąc, przez wielu fanów uniwersum Alien: Ressurection to najgorsza część ze wszystkim. Co prawda poziom filmowego horroru oceniam pozytywnie, patrząc przez pryzmat całej serii wypada blado. Po raz drugi akcja przeplata się z horrorem tak jak w przypadku Decydującego Starcia. Trup ścieli się gęsto i Sigourney Weaver ponownie dostała szanse, aby wcielić się w Ripley i kolejny raz udowodnić, że jej rola nie bez powodu jest jedną z najbardziej znanych ról kobiecych w świecie kina.

Uogólniając, Przebudzenie przypomina zlepek wszystkich dotychczasowych filmów z kart aliena. Akcja przenosi widza dokładnie 200 lat od wydarzeń z Fioriny. Grupa naukowców podjęła się próby sklonowania Ellen Ripley, która nosi w sobie zarodek małego obcego. W tym samym czasie na stacje  przybywa statek z zahibernowanymi ludźmi, w którym naukowcy wykorzystują zarodki obcych. Jak zapewne  się domyślacie, wszystko szlag trafiło i cały haniebny eksperymenty wymyka się z pod kontroli. W laboratorium Obcy rozmraża się w zastraszającym tempie. Cała stacja badawcza zamienia się jedno wielkie gniazdo Ksenomorfów. Ripley, która poniekąd pozyskała cechy nowego gatunku, jako jedyna jest w stanie zapobiec wszystkiemu, zważywszy na to, iż statek zmierza do orbity ziemskiej.


Honor marki aliena tym razem oddano w ręce Francuza Jean'a - Pierre Jeunet'a, w którym w swoim CV posiada m.in "Amelię" z 2001. Jest to oficjalne zwieńczenie serii, a angaż w film dostali już bardziej znani aktorzy. Miedzy innymi Winona Rydder i Ron Perlman. O ile Rydder i Weaver pełnią w filmie role czołowych bohaterów, reszta wydaje się swoistym mięsem armatnim, ale nie bez powodu ta odsłona charakteryzuje się wysoką jakości grą aktorską. Sceny nie są bardzo wymyślne, część z nich ma podobny charakter co u Camerona, ale po raz kolejny widz jest uświadczony genialnymi efektami specjalnymi, które w  "Przebudzeniu" pełnią role jeszcze bardziej soczystych dla oczów, wszak mamy już 1997 rok. Szczególnie ostatnie sceny z udziałem królowej zapadają w pamięć. Poza tym mamy tradycyjną gonitwę po stacji ze sporą ilością cech charakteryzujący serię, więc fani mogą być zachwyceni, choć nie odpędzicie się od uczucia Deja vu. Jak to na zwieńczenie przystało, należy to jeszcze genialnie zakończyć i długo zapadnąć w pamięć odbiorcy. "Przebudzenie" jednak wydaje się mało spektakularne jeśli chodzi o ostatnie sekwencje, trudno wywnioskować czy reżyser zostawił jeszcze trochę miejsce na kolejną kontynuacje, czy po prostu zabrakło pomysłu aby należycie skończyć z uniwersum. Można gdybać, a i tak nigdy się nie dowiemy.
W ogólnym rozrachunku jako połączenie Sf i Horroru "Przebudzenie" pełni swoją role w 100%, ale patrząc łaskawie przez kwintesencje tego, czym uraczyła nas seria, trudno przez ten pryzmat patrzeć z bananem na mordzie. No cóż, nie wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.

[Prequel] Prometeusz / Prometheus (2012)

Zapowiedź tego, iż powstanie prequel pierwszego Aliena przyjąłem z niedowierzaniem na twarzy. Sam nie wiedziałem czy faktycznie warto grzebać w uniwersum i czy aby na pewno nie jest to jakiś banalny skok na kasę, aby przyciągnąć przed ekrany zagorzałych fanów kultowego uniwersum. Z czasem jednak owy news zaciekawił mnie na tyle, aby każdą nowinkę śledzić z zaciekawieniem. Pojecie prequel wzbudzał we mnie nieodparte zainteresowanie, które w gruncie rzeczy mogło wiele wyjaśnić. Atmosferę zaciekawienia podgrzewał fakt iż,  za prace nad Prometeuszem miał się zabrać sam Ridley Scott, ojciec Alienów...

W końcu modły zostały wysłuchane a Prometeusz po hucznych zapowiedziach w końcu wylądował, a ja sam pobiegłem do kina z wywiniętym jęzorem. Nie odbyło się bez kontrowersji, bo w ostateczności "Prometuesz" podzielił fanów. Czy jednak tak genialnej serii należył się prequel? Moim zdaniem tak.
Po seansie wyszedłem zadowolony, i na wiele pytań jakie pozostawił po sobie "Nostromo" odpowiedziałem sobie tuż po zakończeniu filmu. W końcu "Prometeusz" stanowi jedną ,wielką odpowiedź na znak zapytania jaki sam sobie postawił RidleyScott w latach 70.W definitywnym znaczeniu prequel stanowi obręb fabularny tego co wydarzyło się przed pierwszą częścią. Fabularnie jednak obracamy się wokół kilku bohaterów, którzy za wszelką cenę chcą odkryć przyczynę powstania życia. Tytułowym Prometeuszem przemierzają galaktykę poszukując prawdy i odpowiedzi. Wkrótce pojawia się szansa aby odkryć tajemnice pochodzenia. Jednakże, ta prawda skrywa mroczne, ciemne sekrety, które wymagają poświęceń aby ujrzały światło dzienne.

Zapomnijcie o znanych patentach i wzmiankach charakteryzujące serie. Prometeusz wydaje się nic niemieć wspólnego z pierwowzorem. To historia opowiedziana na nowo, przez samego Ojca serii, które rzuca całkiem odmienne światło na znana formułę Aliensów. Tu się wszystko narodziło, na Prometeuszu i wszelkie odpowiedzi zostaną udzielone przez samego mistrza. Trudno nie zarzucić komercyjnego podejścia "Prometeuszowi", bo prequel zrealizowano z wielkim rozmachem opierając się o technologie 3D, ale jak dla mnie kultowa seria mogła pozyskać prequel tylko od samego Scotta. I się nie zawiodłem, bo połączenie horroru  i swoistego Science fiction wypada znakomicie, to akcja i tępo jakie zarzuca nam twórca. podnosi ciśnienie u widza. Godnie opowiedziana historia która nie tylko obrazuje wydarzenia przed "Ósmym pasażerem..." ale także niesie ze sobą  przesłania i jest osobistą wizją reżysera.

Można rzec, że "Prometeusz" mógł wypaść lepiej  czerpiąc wszystkim tym, na czym budowano serie. Osobiście uważam, ze kuracje jaką udzielił fanom Scott, jest satysfakcjonująca i stanowi obraz tego, czego oczekiwaliśmy po premierze Nostromo w 1979r. wielu się zastanawiało czym są Ksenomorfy i jak powstały. Odpowiedzi zostały udzielone i choć wielu może skrzywić się mina, to jak dla mnie "Prometeusz" jest godnym prequelem ukochanej serii. Szkoda tylko, że na odpowiedzi musieliśmy czekać tak długo.

Obcy widzom nieobcy

Sukces za sukcesem, to niewyobrażalne osiągniecie, a wszystko to zrodziło się z jednej myśli Ridleya Scotta, który definitywnie pokazał światu swoją mroczną wizje kosmosu. Cykl noszący ze sobą wspaniałe uniwersum charakteryzując kinematografie i branże gier wideo oraz także amerykańską popkulturę. Figurki Ksenomorfów do dziś są obiektem kolekcjonerskiego  fetyszyzmu Uniwersum które silnie zakorzeniło się w elektronicznej rozrywce i ogólnej branży filmowej i growej. Nie sposób odmówić fenomenu i kultowych patentów powielane w wielu filmach i grach. Bez wątpienia jedna z najlepszych serii w dziejach kinematografii.Trudno nie zachwycać się nad tak wspaniałą serią, która  u wielu stanowiła część dzieciństwa. Ocenienie całości przez pryzmat serii to nie tylko sielankowy powrót do przeszłości pełne wspomnień, ale tez istna przejażdżka przez kultowe klasyki Horroru Sf. Dla mnie nie był to czas stracony i mam głęboką nadzieje, ze dla Was też. I choć trudno wierzyć, że wskrzeszenie serii jest realne, można spokojnie spać w swoim łóżku z myślą, że kwintesencja serii już więcej niezostania zachwiana . Poznaliśmy już  Twoją historie Ksenomorfie, teraz spoczywaj w spokoju. Ktoś jeszcze chce się pochylić nad denatem, który i tak zaraz zmartwychwstanie jak odświeżę sobie po raz dziesiąty serie Obcego? Ja pierwszy...

Oceny:

Tytuł: Obcy -8. Pasażer "Nostromo"
Twórca: Ridley Scott
Data premiery:  25 Maja 1979

Fabuła: Niezbyt odkrywcza, lecz wciągająca: 8.5
Napięcie: Wszechogarniająca groza z klaustrofobicznym uczuciem strachu: 10
Efekty Specjalne: Robią do dziś piorunujące wrażenie, szczególnie postać        Obcego: 10
Klimat: Mroczny i przytłaczający: 10.


Podsumowanie: Najlepsze połączenie horroru i Sf w historii kina. Dalsza rekomendacja jest zbędna.
Ocena: 9.6


Tytuł: Obcy - Decydujące Stracie
Twórca: James Cameron
Data premiery:18 Lipca 1986

Fabuła: Nieprzewidywalna i momentami zaskakująca.9
Napięcie: W mniejszym nacisku niż w "Nostromo" ale potrafi przycisnąć widza.8
Efekty Specjalne: Najlepsza pod tym względem odsłona serii. 10
Klimat: Troszkę utracony na rzecz powszechnej akcji. 7.5



Podsumowanie: Najbardziej kasowa i dochodowa część cyklu. Istna przejażdżka rollecoasterem.
Ocena: 8.6


Tytuł: Obcy 3
Twórca: David Fincher
Data premiery:  18 Września 1992

Fabuła: Momentami troszkę naciągana, ale na wyraz oryginalna: 7
Napięcie: Trzyma widza aż do samego finału: 9
Efekty specjalne: Występują w mniejszym nacisku niż w poprzednich częściach. Desing Obcego i tak robi wrażenie: 8
Klimat: Powrót do mrocznych zakamarków i klaustrofobicznego klimatu: 8


Podsumowanie: Choć momentami dość naciągana warto obejrzeć choćby na zmianę aury i odmiennej scenografii.
Ocena: 8.0


Tytuł: Obcy - Przebudzenie
Twórca: Jean - Pierre Jeuanet
Data premiery: 12 stycznia 1997

Fabuła: Chaotyczna, ale powiela wszystko to, za co pokochaliśmy serie. 7.5
Napięcie: Owszem jest, ale to już nie jest to samo. 7
Efekty Specjalne: Robią wrażenie 9
Klimat: Trochę horroru, trochę akcji, trochę Sf. Każdy znajdzie coś dla siebie... 7


Podsumowanie: Zwieńczenie kultowego Obcego. Efektowne ale pozostawia lekki niedosyt. Dla koneserów.
Ocena: 7.6


Tytuł: Prometeusz
Twórca: Ridley Scott
Data premiery: 20 lipca 2012

Fabuła: Zrealizowana z wielkim rozmachem i pomysłem. Masa smaczków dla obeznanych fanów. 9
Napięcie: Źle zbalansowane jednak potrafi przycisnąć 8
Efekty specjalne: Większe, lepsze i...droższe. Technologia 3D robi swoje, nie każdy jednak to "kupi'. 8
Klimat: Jak na prequel przystało - zachowano, ale nie w tak wielkim stopniu jak oczekiwano. 7.5

Podsumowanie: Prequel od samego Ojca serii. Wiele pytań pozostało bez odpowiedzi, ale przynajmniej wiemy jak się to zaczęło. Dzięki za oświecenie Ridley!
Ocena: 8.1

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz